Składając hołd kinu Charliego Chaplina, Xavier Beauvois pożycza od genialnego komika wątki, sceny, kostiumy, muzykę i bohaterów. Za chaplinowską literą nie podążą jednak duch artysty, a "Cena
Składając hołd kinu Charliego Chaplina, Xavier Beauvois pożycza od genialnego komika wątki, sceny, kostiumy, muzykę i bohaterów. Za chaplinowską literą nie podążą jednak duch artysty, a "Cena sławy" okazuje się nieśmieszną, na wskroś banalną komedią.
Centre du Cinéma et de lAudiovisuel de la Fédération Wallonie-Bruxelles
Eurimages
Rita Productions
Why Not Productions
Poczciwy Eddy Ricaart (Benoît Poelvoorde) opuszcza więzienne mury. Nie wygląda na poważnego przestępcę - to raczej głupawy lump z talentem do pakowania się w kłopoty. Pod bramą czeka na niego stary przyjaciel, Osman (Roschdy Zem), który przygarnia ex-skazańca, by spłacić wobec niego dług wdzięczności. Od teraz Eddy ma być porządnym obywatelem. Sęk w tym, że życiowe problemy szybko wciągają obu panów na drogę przestępstwa. Żeby zdobyć pieniądze na operację chorej żony Osmana (Nadine Labaki) i odłożyć trochę grosza na studia dla jego rezolutnej córeczki, Eddy wraz z kumplem porywają dla okupu trumnę z ciałem Chaplina.
Centre du Cinéma et de lAudiovisuel de la Fédération Wallonie-Bruxelles
Eurimages
Rita Productions
Why Not Productions
Ta historia wydarzyła się naprawdę, choć w rzeczywistości była nieco mniej romantyczna niż u Beauvois. W marcu 1978 roku dwójka imigrantów z Bułgarii i Polski wykradła trumnę z ciałem wielkiego reżysera, by po 11 tygodniach wpaść w ręce szwajcarskiej policji. Ich historia posłużyła francuskiemu reżyserowi jako punkt wyjścia do filmowego hołdu składanego autorowi "Świateł rampy". Hołdu chybionego i pozbawionego czaru.
Beauvois w mechaniczny sposób przenosi do swojej opowieści motywy i bohaterów znanych z kina Chaplina. Mamy tu poczciwca wciągniętego w tryby bezwzględnego systemu, cyrkowców, młodą baletnicę i pompatyczną muzykę stylizowaną na tę z jego filmów. Fani mistrza komedii zobaczą tu fragmenty scen z "Brzdąca" i "Świateł rampy", "Cyrku" i "Gorączki złota". Nie odnajdą jednak cierpkiego humoru ani melancholii, które przesycają twórczość Chaplina. Francuski reżyser zaciąga dług, ale nie ma pomysłu na jego spłatę. Cóż z tego, że jeden z bohaterów nosi zbyt szerokie spodnie i zniszczoną marynarkę - mimo to ani trochę nie przypomina słynnego Trampa.
Centre du Cinéma et de lAudiovisuel de la Fédération Wallonie-Bruxelles
Eurimages
Rita Productions
Why Not Productions
Beauvois zatrzymuje się w pół drogi między sentymentalną komedią i groteskowym kryminałem. Nawet jeśli zaprasza na ekran interesujących bohaterów, po chwili porzuca ich bez mrugnięcia okiem (córka i żona Osmana traktowane są niczym filmowe rekwizyty). Obraz jest wewnętrznie pęknięty, co najlepiej oddaje aktorski duet na pierwszym planie. O ile Poelvoorde ma predylekcję do groteski i buduje swoją postać z efektownych grepsów, o tyle bohater Zema od początku do końca jest zupełnie pozbawiony życia.
Prezentowany w konkursie głównym ubiegłorocznego festiwalu w Wenecji film Beauvoisa ani nie śmieszy, ani nie wzrusza. Kryminalna intryga pełna jest luk, a kolejne wątki splatane są w sposób mechaniczny. Cóż z tego, że reżyser czyni ukłony w stronę Chaplina, skoro w jego filmie brakuje melancholii i gorzkiej prawdy "Moliera XX wieku". Nie tylko autor "Brzdąca" zasłużył na lepszy filmowy hołd, ale też francuskiego reżysera stać na kino wyższej próby. "Ludzie Boga" są tego najlepszym dowodem.
Rocznik '83. Krytyk filmowy i literacki, dziennikarz. Ukończył filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Współpracownik "Tygodnika Powszechnego" i miesięcznika "Film". Publikował m.in. w... przejdź do profilu